Ogród Zuzanny- J. Bednarek & J. Kaczanowska

Ogród ZuzannyKsiążka męcząca, nudna i zupełnie odbiegająca od tytułu. Zbyt wiele wątków, które nijak nie współgrają mi z opisem na okładce. W dodatku robiłam do niej aż trzy podejścia. Po prostu nie mogłam się wciągnąć. I tyle.

Taka byłaby finalna recenzja tej książki,

gdybym pozwoliła sobie na ostateczne odłożenie jej po pierwszych 100 stronach. Próbowałam ją czytać w styczniu. Odłożyłam aż do maja. Na szczęście (!) wtedy dotarłam do miejsca, w którym moje zaciekawienie się obudziło i przykleiło mnie do lektury, aż do ostatniej strony.

Ale skąd moja początkowa niechęć?

Cóż, pierwsze rozdziały wlokły się niemiłosiernie. Nie rozumiałam, dlaczego tego tytułowego ogrodu i nawet samej Zuzanny jest tak mało, a tak wiele innych wątków, mnóstwo imion, których spamiętać nie dawałam rady i którzy mnie po prostu nudzili. Chciałam Zuzanny i jej sercowych rozterek (które obiecywał opis książki), a tego za cholerę nie dostawałam.

Aż wreszcie pojawił się on.

Ogród. A za nim Adam. I ta subtelna mowa kwiatów, która nie potrzebuje słów, by wyrazić dosłownie wszystko. W międzyczasie zaczęłam też doceniać wątki poboczne, które subtelnie, ale jakże przyjemnie zazębiały się ze sobą (a także z tym głównym), tworząc idealną całość. Chciałam ogrodu, ale teraz rozumiem, że ten ogród jest symbolem. Pojawia się na chwilę, by czytelnik o nim myślał i buduje atmosferę, wokół której wszystko się kręci i zaczyna nabierać odpowiednich kolorów. To trochę jak w pięknej lekturze szkolnej Tajemniczy Ogród. Pamiętacie ten tytuł?

Stara Leśna i jej uroki

Tę miejscowość tworzą ludzie. I o nich jest ta książka. Wokół Zuzanny kręci się mnóstwo osób, a każda z nich ma swoje problemy, swoje radości i smutki. Autorki postarały się, byśmy poznali przyjaciół bohaterki, byśmy mogli ich polubić (lub też znienawidzić), dając im bogate, całkiem życiowe charaktery. Nic tu nie jest płaskie. Są bohaterowie, których nie da się nie lubić. Cecylia ujęła mnie swoją mądrością, szef Zuzanny rozweselał niegroźną głupotą (irytował też, gdy ta głupota zaczynała się robić męcząca). Jurko to postać, o której mogłabym przeczytać osobną książkę.

Jedyny wątek, do którego przekonać się nie mogłam aż do samego końca to Jacek Wtorek i proboszcz Fąfara. Ich problemy niestety nie wciągały mnie, ich perypetie nie ciekawiły. Jeśli byli dla mnie atrakcyjnymi bohaterami, to tylko w interakcji z Zuzanną i jej rodziną. Wydają mi się po prostu taką zapchajdziurą, która jest wstawiona, bo autorki za daleko chciały pójść w opisywanie wątków pobocznych (a najlepiej całej wsi, by żaden mieszkaniec nie został pominięty. Tylko czy to aż tak było potrzebne?). Ja czułam, że te dwie postacie odciągały mnie za daleko od wątków głównych.

I właśnie tu mam też żal do autorek, że nie pozwoliły mi śledzić rozwoju sytuacji między Zuzanną i Adamem. Ich początkowe spotkania, owszem, są opisane. Jednak później jest dość duży skok, odejście od ich wątku, a po powrocie do nich stwierdziłam, że wiele musiało mnie ominąć. Podczas, gdy ja towarzyszyłam innym bohaterom, tutaj sytuacja się zmieniała diametralnie. No i dlaczego nie mogłam być tego świadkiem przez cały czas?

 Wachlarz emocji

Radość, smutek i codzienność. Te emocje towarzyszą czytelnikowi cały czas. Ale tak, jak ogród na wiosnę rozkwita, tak w różnych bohaterach rozwijają się przemyślenia, które kierują ich na nowe tory. A my mamy okazję te przemiany obserwować. Nie zawsze są to przemiany pomyślne. Ale czym byłaby dobra lektura, bez wzbudzania w czytelniku gniewu czy radości, frustracji czy satysfakcji? Może Was zaskoczę, ale znalazło się też miejsce na łzy. Tak. Książka, która początkowo obudziła moją niechęć, na końcu mnie wzruszyła. A nawet wzburzyła!

Naprawdę cieszę się, że udało mi się tę książkę przeczytać, bo w rezultacie historia Zuzanny i bliskich jej ludzi pochłonęła mnie zupełnie.

Jednym słowem: polecam!

PREMIERA: 31.01.2019r.
Tytuł: Ogród Zuzanny t.1
Autor: Justyna Bednarek & Jagna Kaczanowska
Ilość stron: 414
Wydawnictwo: W.A.B
Kategoria:  powieść obyczajowa, romans
Moja ocena : 5/5

 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.