„Pensjonat w zaświatach” – fantastyka od Waneko

Bohaterka to zwykła dziewczyna, ale ma niezwykły dar – widzi demony. A że ma dobre serce, często je dokarmia. Niestety przez jednego zostaje porwana i trafia do tytułowego pensjonatu. Pech w tym, że ten demon żąda spłacenia długu, jaki narobił kiedyś jej zmarły dziadek. Przystojniak z okładki jest nieugięty, więc Aoi może odpracować ten dług lub… wyjść za narwańca.

Dziewczyna szuka pracy, co wcale nie jest takie łatwe, bo nikt nie chce jej zatrudnić. Nikt nie ma nawet ochoty jej polubić. Jest w coraz gorszym położeniu, nie ma gdzie spać, w dodatku jest głodna, a nie ma pieniędzy w tutejszej walucie. Umie gotować, ale co jej po tej umiejętności, gdy do kuchni nie ma wstępu. A demon ma interes w tym, żeby się z nią hajtnąć, więc chętnie rzuca jej kłody pod nogi.

Do fantastyki podchodzę ostrożnie, ale oczarowała mnie okładka i tytuł, więc się skusiłam. Poza tym uwielbiam Strażnika domu Momochi, a tu podejrzewałam podobne klimaty. I nie żałuję! Kreska jest dokładnie taka, jak lubię – delikatna, estetyczna, nie ma bałaganu, który utrudniałby mi ogarnięcie fabuły. W dodatku ten demoniczny główny bohater okazuje się całkiem przystojny, więc jest na kim oko zawiesić. Niby groźny, pewny siebie i zdecydowanie wie, czego chce, ale czuć w nim ukryte dobre serduszko. On jeszcze może mnie nieźle zaskoczyć. I to w obie strony, bo spodziewam się po nim wszystkiego.

Fajnym rozwiązaniem jest dodatek w formie słowniczka na końcu mangi. Manga standardowo jest czarno-biała, ale zawiera dwie śliczne kolorowe strony na początku, a do prenumeraty pierwszego tomu dodawana była naprawdę ładna pocztówka. A ja mam słabość do ładnych pocztówek xD

Jestem przekonana, że fani Strażnika domu Momochi pokochają również tę mangę. Główne bohaterki z obu serii mają wiele wspólnego. Obie są bardzo troskliwe i wrażliwe, z sercem na dłoni, obie muszą zmierzyć się z niecodziennymi towarzyszami, ale wg mnie Aoi z Pensjonatu wydaje się spokojniejsza i bardziej ogarnięta. No i na pewno jest starsza, bo już studiuje, a Himari ze Strażnika miała 16 lat. Wiem, że niektórym osobom w Strażniku przeszkadzała naciągana w pewnym momencie akcja, ale nie sądzę, by tu pojawił się taki problem. Seria ma mieć mało tomów, więc nie będzie czasu i miejsca na zbędne przeciąganie 😉

Mangę czyta się szybko i przyjemnie, a też i jej tworzenie chyba było przyjemnością, bo po prostu czuć tę lekkość w rysunkach. Rozwój sytuacji jest dla mnie idealny – nie wlecze się, ale też zostawia wiele zagadek, których rozwiązanie przyniosą (mam nadzieję) dopiero następne tomy. Myślałam, że główny wątek będzie mocno pchany do przodu, a wydaje mi się, że momentami nawet jakby schodził na dalszy plan, choć tak naprawdę to jednak wokół niego wszystko się kręci. A ja mam czas, żeby nacieszyć się tym światem i przygodami bohaterki.

Wisienką na torcie są przebłyski z przeszłości dziewczyny i jej dziadka, winowajcy tych wszystkich wydarzeń. Nadal mało wiadomo, ale można już snuć własne domysły, by je później zweryfikować z pozostałymi tomami.

Akcja dzieje się w pensjonacie, więc i bohaterów pojawia się całkiem sporo (właściwie wszystkie są istotami nadprzyrodzonymi), ale jakoś tak zgrabnie, że się w nich nie pogubiłam. Serio, doceniam, bo za tłumami (nawet w książkach) jakoś nie przepadam. A tu jest okej. Lubicie czarne charaktery? Spokojnie. Mamy i takie. Jest do kogo zapałać niechęcią, ale jest i kogo polubić. Zainteresował mnie pewien szczególnie pewien zmiennokształtny. Pierwsze wrażenie zostawia bardzo pozytywne, choć jak na moje, to coś ukrywa. A w takim miejscu jednak do każdego wypadałoby podchodzić z rezerwą. Dziwny to świat, ale klimatyczny. Jak cała manga.

Przed bohaterką w ogóle kryje się tu wszędzie więcej tajemnic, niż się ona spodziewa.

A dziewczyna jest skromną, sympatyczną osobą, która próbuje ułożyć sobie dorosłe życie, ale najpierw będzie musiała odnaleźć się w zupełnie nowym dla siebie miejscu i totalnie niecodziennej sytuacji. No co tu kryć, fajna jest, milusia! Wydaje się być odważna i zaradna, ale bez wsparcia choćby jednej dobrej duszyczki nawet ona będzie miała ciężko.

I choć to fantastyka, to pięknie przedstawia taką życiową mądrość, że samotność nie do końca i nie zawsze jest taka fajna i warto doceniać tych, którzy na to zasługują. Warto też czasem pomyśleć, co się po sobie zostawi kiedyś na tym świecie. I pokazuje, że nie wszystko jest takim, jakim się wydaje, a w życiu można spodziewać się wszystkiego. A to, co mnie podoba się najbardziej, to myśl, że zawsze jest jakieś wyjście i nigdy nie należy się poddawać, choćby nie wiem jak bardzo sytuacja wydawała się beznadziejna.

Sama nie wiem, czy mi się to podoba, czy nie, że pierwszy tom kończy się dość gwałtownie, ale wiem, że jeśli ktoś zdecyduje się sięgnąć po pierwszy, najlepiej zaopatrzyć się od razu również w drugi, bo ciekawość to dość marudna zmora xD Kurczę, no a tutaj ciekawości się nie pozbędziecie, bo jest naprawdę sporo do odkrycia. A przy tym bywa wesoło, bywa poważnie, bywa też zwyczajnie.

Wszystko wskazuje na to, że gotowania będzie więcej. I dobrze, bo ten wątek po prostu ładnie, schludnie wygląda. Trochę jak w mojej ukochanej bajce Ratatuj 🙂 W dodatku zobaczenie w formie rysunkowej pewnej znanej mi japońskiej potrawy było fajnym akcentem. Wizualnie – super! Jest to też coś nowego, jeśli ktoś kuchni azjatyckiej nie zna, a chciałby poznać tak na luzie, przy okazji, to warto zacząć właśnie z tą mangą.

Jak na razie nic nie zapowiada, żeby jakikolwiek wątek romantyczny miał się tu pojawić, choć mam pewne podejrzenia (ale kto mnie zna, ten wie, ja sobie lubię czasami dopowiadać i szukać czegoś tam, gdzie niczego nie ma xD), a to też trochę dziwne, bo jedną z kategorii przypisanych do tytułu jest właśnie „romans”. Ja nawet nie wiem, czy mi ten wątek romantyczny tutaj w ogóle potrzebny…

Jak odnaleźć się w tak bardzo niecodziennej sytuacji w nieznanym miejscu, o którego istnieniu nie miało się wcześniej pojęcia? Jak walczyć o własne szczęście, gdy brak perspektyw? Jak przekonać do siebie niechętnie nastawioną społeczność i czy to w ogóle możliwe?

Czuję, że będzie się działo. Niby fantastyka, ale złapałam tu smak niezłej przygody. Cieszę się, że to przeczytałam. Ktoś miał fajny pomysł i świetnie go zrealizował, więc ze swojej strony bardzo polecam Pensjonat w zaświatach i ja też z chęcią sięgnę po następne tomy 🙂

Moja ocena: 5/5
Cena okładkowa: 22,99 zł
Wydawnictwo: Waneko
Tom: pierwszy
Ilość rozdziałów: 5
Ilość stron historii: 188
Ilość kartek: 97
Kolorowe strony: tak, dwie
Obwoluta: tak
Wymiary mangi: ok. 19,6 cm x 13,6 cm
Waga mangi: 260 g

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Waneko.