[premierowo] „Merwina ze Srebrnej Góry” – Anna Gibasiewicz

Baśń opowiada o królewnie Merwinie, jej rodzinie i królestwie, w którym dziewczyna wiedzie swoje spokojne życie. Jest dobrą osobą, pomocną i mądrą, a miłością otaczają ją nie tylko rodzice i brat, lecz również poddani.

Niestety to właśnie przed bratem naszej bohaterki pojawia się prawdopodobnie największe wyzwanie w jego życiu. Czy mu podoła, to już nie moja rola o tym tutaj pisać. Nie zabraknie rozważań na temat odwagi, przyjaźni, szacunku czy wybaczania.

To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, znam już styl pani Ani i wiem, jak barwnie i ciekawie potrafi ona budować swoje opowieści.

Nie zawiodłam się również tutaj, bo pani Ania znów z typową sobie łatwością, używając metafor i bogactwa epitetów przenosi czytelnika do niezwykłych miejsc, w których dzieją się te dobre rzeczy oraz – jak to w życiu bywa – również czasami te złe.

Wzmianek o przyrodzie jest dość sporo, ale jej opisy nie nudzą, ponieważ są bardzo ładnie wplecione pomiędzy opisy akcji. Wyobraźnia pobudzona przez te opisy zabiera nas w podróż po lasach i plażach, odwiedzamy także jedną niezwykłą górę, która pełni tu wyjątkową rolę, i wraz z bohaterami wypatrujemy pewnej szczególnej gwiazdy.

Merwina ze Srebrnej Góry

Najpiękniejszy fragment, mój ulubiony, został dodatkowo przestawiony na obrazku i uwzględniony na jednej z zakładek, które dostałam wraz z samą książką, więc magia dzieje się nie tylko w wyobraźni.

Jeśli już wspominam o zakładkach, dodam, że ze szczerym zaskoczeniem wzięłam do ręki tę książkę, gdy do mnie dotarła. Biorąc pod uwagę wcześniejsze wydania książek tej autorki, jestem szczerze zakochana w sposobie wydania „Merwiny”. Obecnie to jedna z najpiękniejszych wizualnie książek na moim regale. Poważnie! 🙂

Nie spodziewałam się twardej oprawy. A ja kocham książki w twardych oprawach! Błyszczący papier, na którym cała baśń została wydrukowana, jest bardzo przyjemny w dotyku i o dość dużej gramaturze, więc raczej nie naderwie się przy jakimkolwiek bardziej nieostrożnym ruchu. W dodatku treść przeplatają urocze obrazki ilustrujące różne elementy fabuły.

Merwina ze Srebrnej Góry

Piękno baśni o królewnie Merwinie leży zarówno w malowniczych opisach miejsc, ciekawie kontrastujących ze sobą bohaterach, jak i w szalenie głębokim przekazie, który cała ta opowieść niesie ze sobą.

Właśnie dlatego zakończenie pokonało mnie emocjonalnie. Przepłakałam całą końcówkę. Najciekawsze, że były to zarówno łzy radości, jak i jednak smutku. Zakończenie jest wzruszające, ale również przemyślane i pełne mądrości. Czy pozytywne, czy niekoniecznie – oceńcie, proszę, sami.

Od siebie dodam jedynie, że trafniejszego zakończenia nie mogłabym sobie wymarzyć ani tym bardziej sama wymyślić. Zakończenia, które skłoniło mnie do długich przemyśleń tuż po przeczytaniu ostatniego zdania.

Merwina ze Srebrnej Góry

Autorka pokazuje, jak bardzo można różnić się w kwestii radzenia sobie z problemami. Rozwiązanie, które jednym może się wydawać bez sensu, dla innych będzie idealne.

To nie jest baśń wyłącznie dla dzieci. Myślę, że dorośli również mogą się w tej historii zanurzyć, otoczyć emocjami, których tutaj pełno, podzielić swoimi przemyśleniami dotyczącymi napotkanych przez bohaterów problemów.

Każdy może tu znaleźć coś cennego i inspirującego dla siebie lub dla osoby ze swojego otoczenia, która akurat potrzebuje, by to właśnie ta opowieść autorki otoczyła ją swoim ciepłem i wsparciem.

Merwina ze Srebrnej Góry

Serdecznie polecam „Merwinę ze Srebrnej Góry”, którą ja mogłam przeczytać jeszcze przed oficjalną premierą, bo to była nie tylko dobra, przyjemna lektura, ale też silny impuls do spojrzenia na niektóre sprawy z zupełnie innej strony.

Na koniec jeszcze dziękuję autorce za przysłanie mi tej pięknej książki. A tutaj też możecie kupić dla siebie, lub może dla kogoś w prezencie, takie śliczne wydanie papierowe baśni:
https://inlabi.com/produkt/merwina-ze-srebrnej-gory/