Zmiana kodu z hukiem fajerwerków w tle :)

Wreszcie pełnoletnia. Wreszcie z dowodem osobistym. Wiecie, szybko jakoś wydają 😀 Sekundę po północy, a on już siedział w moim portfelu…

Święta minęły, Sylwester puka w okno, a blogerzy masowo wstawiają podsumowania minionego roku. U mnie podsumowania nie będzie. Będzie za to odświętnie, ciut hucznie. Raz inaczej, wyjątkowo i szczególnie.

Sylwester niby co roku taki sam, fajerwerki, imprezy, szampan się leje. Cóż, jakby to powiedzieć. Dokładnie tego dnia, ale w 1987 roku (to teraz sobie policzcie 😛 ) moja mama klnęła na czym świat stoi (a przynajmniej tak to sobie wyobrażam), gdy rozrywałam jej macicę i wszystko inne po drodze, próbując wydostać się na ten wrednie uroczy świat. Cieszę się jednak, że tego nie pamiętam, a moja mama (odkąd pamiętam) powtarza, że chwila warta była tego bólu, ale nigdy więcej 😀

Kochana Moja Mamusiu. Bez Ciebie wszystko byłoby inaczej. Za to wszystko, co jednak jest, dziękuję Ci. Bez Ciebie nie byłabym tym kim jestem i tu gdzie jestem. Bez Ciebie wiele rzeczy zrobiłabym w życiu inaczej i wiem, że teraz ogromnie bym tego żałowała. Bez Ciebie nie kierowałabym się w życiu pewnymi wartościami, które nieraz uratowały mi tyłek, które prowadziły mnie drogą, za którą jestem wdzięczna. Bardzo Cię kocham i zawsze będę <3

Dziękuję też za przesyłkę! A miały być tylko trzy 😀

Czasem zapominam, dlaczego prowadzę ten blog. Często jest to gonienie terminów (ostatnio odpuściłam i jadę swoim rytmem, nawet jeśli mam jakieś opóźnienia. Trudno, świat się przez to nie zawali), bywa że mam pomysł na wpis inny niż książki i zastanawiam się, jak to przyjmiecie. To się okaże, bo w tym roku będzie więcej wpisów “nieksiążkowych”.

Nowy dzień. Przerażająca data, o której nawet nie myślałam jako dziecko. Gdy bawiłyśmy się z koleżankami „w dorosłość”, zawsze miałam 17 lat i to był wiek, o którym myślałam z trwogą i szacunkiem. A teraz się tylko dziwię i śmieję z tej dziecięcej wtedy naiwności.

Nastał ranek. Uwierzcie. Wyglądał dokładnie tak, jak 1825 poprzednich poranków. Kawa, kanapka, później przycisk „on” na froncie komputera. Ok, tylko ten kurier z poczty kwiatowej niecodzienny 😉 I myśl, że czas leci i nie da się go ani cofnąć, ani powtórzyć. To jest dopiero niefajne!

Ten post egoistycznie będzie o mnie. Dla mnie i o mnie. Kto jest ciekawy, zapraszam dalej. Uprzedzam, będę pisać. Dużo. ?

  1. Nie umiem (nigdy nie próbowałam) tankować auta. Umiem poprosić kogoś o zatankowanie.
  2. Nie umiem otworzyć szampana. Próbowałam, ale boję się tego cholerstwa, więc nie tykam. Umiem poprosić kogoś o otwarcie.
  3. Nigdy nie proszę nikogo o tankowanie samej siebie. To potrafię i robię sama bez najmniejszych skrupułów (no dobra, skrupuły się pojawiają, gdy loguję się do banku).
  4. Uczyłam się niemieckiego trzy razy od podstaw. W podstawówce, w średniej i na studiach. Znów od podstaw. Choć na drugim roku się zbuntowaliśmy i profesor musiał stworzyć osobną 5-osobową grupę zaawansowaną 😀
  5. Żałuję, że nie zdawałam matury z niemieckiego. Przestraszyła mnie konieczność wybrania poziomu zaawansowanego (a gdy zrobiłam ten egzamin później uznałam, że nędzne, wymagane 30% złapałabym na pierwszych kilku zadaniach).
  6. Żałuję utraty niemieckiego akcentu. Pani, która uczyła mnie pierwszy raz, razem ze słówkami wbiła mi do głowy cudowny akcent i narcystycznie lubiłam słuchać sama siebie, więc często czytałam sobie niemieckie teksty na głos. W szkole średniej ogarnęło mnie lenistwo i akcent straciłam, co inteligentnie zauważyłam dopiero na studiach. Nigdy nie udało mi się nauczyć angielskiego akcentu.
  7. Gdyby ryby i kurczak uznawane były za warzywa, mogłabym być wegetarianką. I jeszcze schabowe!
  8. Uwielbiam pomidory. Ale gdyby sok pomidorowy był jedynym pijalnym płynem na świecie, prawdopodobnie szybko dopadłoby mnie odwodnienie.
  9. Brokuł. Raz go lubię, raz nie znoszę. I to nawet nie zależy od potrawy. Jak tak analizuję, to od mojego punktu widzenia tego warzywa.
  10. Nie przepadam za wątkami homoseksualnymi w książkach. Jak się trafią przypadkiem, nie omijam, ale specjalnie też ich nie szukam. Nie mam nic do takich bohaterów, niech będą szczęśliwi, ale przecież nie muszę wszystkiego czytać, co ktoś napisał (no, jest jeden taki wątek, który jakoś jednak polubiłam. W Darach Anioła 🙂 ). Uwielbiam wątki romantyczne, ale stereotypowo damsko-męskie. Nie lubię też czytać o wojnach, przemocy, brutalności. Na filmach w takich momentach zamykam oczy. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia!
  11. Od lat zakochana jestem w twórczości L. M. Montgomery i Z. Nienackiego (tylko seria o Tomaszu N.N.!). Gdy pierwszy raz w podstawówce przerabiałam na języku polskim Anię z Zielonego Wzgórza, przeczytałam od razu też resztę tomów. Płakałam jak bóbr na ostatniej, Rilli.
  12. Jestem jędzą. Chyba muszę nią być, skoro luby mnie wysyła, gdy trzeba komuś dosadniej coś powiedzieć, lub (nie)polubownie załatwić jakąś sprawę.
  13. Od ponad pół roku mój fanpage krztusi się i prycha, ale jakoś do półmetka dojść nie może. W sensie, że liczba 500 jest mu obca 😀 Ale wiecie co? Jestem cała szczęśliwa, że uzbierało się 410 (na chwilę pisania tego tekstu) osób, które polubiły, bo chciały, są ze mną i widzę je w tym wirtualnym świecie. To cudowne, bo kiedyś marzyłam, żeby przekroczyć magiczne „100”. Dziękuję, że jesteście!
  14. Praktycznie wszystkie sprzęty używam aż wycisnę z nich ostatnie prądy. Telefon zmieniam tylko wtedy, gdy biedaczek naprawdę już chce iść na emeryturę. Mój komputer ma 8 lat, a samochód mam drugi na całe 12 lat posiadania prawka. I to tylko dlatego, że w tym pierwszym już naprawdę nie było co naprawiać
  15. Byłam kujonem. Tak, nie dość, że kujonem, to jeszcze nie chodziłam na wagary, nawet gdy trzeba było powiedzieć „nie” całej klasie wprost. Była taka sytuacja 😀 Na chwilę nawet przestali mnie chyba lubić, ale szybko im się odwidziało, bo od kogoś przecież trzeba było ściągi skopiować 😉 Mi z kolei to całe kujonowanie odwidziało się w klasie maturalnej, gdzie leciałam (zbyt) często na ściągach, bo u nauczycieli miałam fory za poprzednie trzy lata intensywnej pracy. No i poszłam na pierwsze wagary. Sama. Klasa była w szoku 😀
  16. Bardzo lubię spać i śnić, bilard, gry planszowe, komputerowe i basen. Gdyby na saunie można było jeść fast foody, a książki dawały radę przetrwać, mogłabym stamtąd nie wychodzić.
  17. Jestem kompletnym tchórzem w kwestii wszelkich sportów prowadzących do możliwości utraty jakiejś kończyny lub w ogóle całego organizmu. Fascynują mnie skoki na spadochronie, wielkie zjeżdżalnie i kosmiczne, mocno zakręcone parki rozrywki, ale jakoś mi do nich nie po drodze.
  18. Jeśli kończycie trzydziestkę bezdzietnie, możecie być pewni, że ludzie będą Wam o tych dzieciach wspominać w życzeniach urodzinowych. Dziękuję. Naprawdę 😉
  19. Choć książki kocham od zawsze, dopiero jakieś trzy lata temu zaczęłam zapełniać własne półki. Wcześniej miałam zaledwie kilkadziesiąt sztuk. O tyle mnie to zastanawia, że od dzieciństwa marzę o osobnym pokoju=bibliotece. Jest postęp, bo w tej chwili marzę o nowym, dużym regale. Stary, maleńki już dawno nie wystarcza.
  20. Jak tu nie kochać Google 😀 Gdy w dniu swoich urodzin odpalasz przeglądarkę, w oczy wpadają Ci graficzne świeczki i życzenia. Uwielbiam technologię, zwłaszcza, gdy sama o mnie pamięta 😀 (oczywiście o ile ustawię wcześniej takie dane w formularzu, ale pomińmy ten SZCZEGÓŁ).

21. Uwielbiam dawać innym prezenty, robić miłe niespodzianki i patrzeć, jak ich twarz się rozjaśnia. Kiedyś wiozłam mamie wielki bukiet kwiatów przez pół Europy w walizce, byle sprawić jej mega radość.

Przy okazji Wszystkim Wam życzę Szczęśliwego Nowego Roku 2018, żeby trafiały Wam się książki idealne, by rogi się nie zaginały, by w portfelu nigdy nie brakowało na zakupy w księgarni, a półki były niczym torebka Hermiony- nieograniczone pojemnościowo. By spełniły się Wasze marzenia, zdrowie dopisywało, samochód, telefon czy komputer nigdy się nie psuły, a miłość, szczęście i radość otaczały Was ze wszystkich stron przez cały Nowy Rok i jeszcze dłużej!

 

Z pozdrowieniami urodzinowo-noworocznymi,
Aga- Śnieżynka