Do lasu – spacer wokół jesieni

Dotarło do mnie, że jesień się zaczęła w momencie, gdy ona tak na dobre już trwała. A teraz już praktycznie jej nie ma, a ja wciąż zabłąkana w czasie jestem i myślę, że ta jesień przecież nadal czai się za oknem. Tyle, że tam czai sie koszmarny mróz i jakoś mi to jesieni już nie przypomina. A ja jednak trochę tęsknię.

Większość z Was pewnie żyje już świętami, które zbliżają się szybciej, niż przewiduje fizyka kwantowa. Przynajmniej w mojej czasoprzestrzeni. Może więc warto zachować kroplę tegorocznej jesieni w tym jednym poście na blogu?

Zapraszam Was na spacer. Przejdźcie się ze mną po okolicznym lesie, popatrzcie na drzewa. To jak? Gotowi?

 

**************************************

Moja cudna połówka zabrala mnie na spacer. Myślałam, że pojedziemy tradycyjnie na plażę do Mielna, do parku w mieście (w którym ostatnio robiłam fotki Kroniki) albo gdzieś dalej, poza miasto. Okazało się, że do lasu można się dostać w jeszcze inny sposób. Jak się dowiedziałam, jest to główne wejście do lasu i gdyby ktoś Wam powiedział, że chce się z Wami spotkać przy głównym wejściu, to podobno właśnie tam powinniście się udać (swoją drogą mało zachęcające miejsce na spotkanie.. bo ja to brzmi? "Spotkajmy się przy wejściu do lasu. Bądź sam"… I horror gotowy 😀 ) Miejsce to znajduje się za Parkiem Wodnym i szczerze mówiąc, zupełnie mnie oczarowało! Nie sądziłam, że teren wokół tego Parku jest tak ładnie zagospodarowany. Sami popatrzcie:

 

Wiem, że to wyszło niewyraźnie, ale i tak urok tego drzewka jest bezbłędny 🙂 :

 

A teraz wchodzimy do lasu:

 

I ta ławeczka, upaćkana z boku 😀

Pod górkę…

I z górki 🙂

Idąc tędy oczami wyobraźni widziałam te drzewka otulone śniegiem i świątecznymi lampkami 😉

Tu możecie wyobrazić sobie odgłos przejeżdżających aut. Jeśli dobrze się przyjrzycie prześwitom między drzewami kilka zdjęć poniżej, zobaczycie kawałek ulicy, którą można dojechać z Koszalina do Sianowa, a daleko dalej prosto do Trójmiasta 😉

I nawet jakiś grzybek się w listopadzie jeszcze znalazł. Bez obaw, zostawiliśmy go tam w spokoju 🙂

Ten dywan z liści rozciągający się wszędzie… I przypomniało mi się dzieciństwo, gdy tak biegałam i zbierałam liście. Teraz jestem na to za leniwa 😀

Ktoś tu ewidentnie zadbał o edukację. Podoba mi się ta tablica, na której można pobawić się w osiedlanie zwierzaków. Tylko czy miejsce lisa jest w koronie drzew? W wyobraźni podobno wszystko możliwe 😉

Gdy wdrapałam się na górkę za tymi drzewami, moim oczom ukazał się widok,

który do tej pory miałam jedynie z poziomu samochodu…

Wejście na mostek w idealnym momencie 🙂

I to by było na tyle.

Zmęczeni po spacerze? Myślę, że to rewelacyjny moment na gorącą herbatę z imbirem, cytryną i miodem.

Miłego weekendu!