NORA ROBERTS – DZIEDZICTWO

dziedzictwoNora Roberts znów mnie nie zawiodła. Tym razem znalazłam historię idealną, choć nie znajdowała się tuż za napisami początkowymi. Ku mojemu zdziwieniu, znalazłam w tej książce dwie historie. Druga część jest w pewnym sensie kontynuacją pierwszej, jednak akcja dzieje się siedem lat po tamtej i skupia się na bracie bohaterki z pierwszej części. A brat ten może niejednej z Was zawrócić w głowie… Ale po kolei.

KSIĘŻNICZKA I TAJNY AGENT

Brie budzi się w szpitalu. Nie pamięta absolutnie nic. Jakiś obcy człowiek twierdzi, że jest jej ojcem, lekarze uspakajają, że to chwilowa amnezja. Okazuje się, że dziewczyna jest księżniczką z rodu Cordina. Pewnego dnia zostaje porwana, jednak udaje jej się uciec. Ojciec, władca małego państewka w Europie, wynajmuje syna swojego przyjaciela z Ameryki, by chronić księżniczkę. Ta z kolei czuje się jakby wszystko widziała po raz pierwszy. Nie zna nawet siebie, więc jej oczami obserwujemy drogę do poznania samej siebie.

Utrudnieniem jest fakt, że amnezja zostaje ukryta przed wszystkimi, oprócz kilku zaufanych osób, więc Brie ma dodatkowy problem: musi nauczyć się na pamięć swojego wcześniejszego życia. Na podstawie pamiętnika, notatek z pracy i wywiadu środowiskowego agent Reeve pomaga jej poukładać sobie wszystkie informacje. Ze zdjęć uczy się nazwisk osób, z którymi pracuje. Jednak nie ma pojęcia jakie relacje łączyły ją z tymi ludźmi. Reeve podsuwa jej pewien pomysł, dzięki któremu kobieta odnajduje w tej sytuacji pozytywne aspekty. Z jej trudnym charakterem nie będzie łatwo. Ale wciąż pozostaje sprawa porywaczy, którzy są na wolności i nie wiadomo czy nie uderzą ponownie, by dokończyć swoją misję….

KSIĄŻĘ I ARTYSTKA

On jest następcą tronu, od dzieciństwa przygotowywanym do tej funkcji. Ona młodszą siostrą przyjaciółki Brie z poprzedniej historii. I choć mija siedem lat od tragicznych zdarzeń w Cordinie, Eve ciągle przyjeżdża do małego, europejskiego kraju na spotkania z przyjacielem i jego rodziną. Jedyną osobą, której prawie się boi, jest Aleksander, następca. A właśnie z nim będzie musiała pracować. Napięcie między nimi jest wyczuwalne już od początku. A do tego wciąż gdzieś blisko krążą ludzie pragnący zemsty…

Obie historie bardzo mi się podobały, jednak gdy przeczytałam całą książkę, uznałam, że druga jest zdecydowanie tym, czego w książkach szukam. W pierwszej, pomimo porwania, sprawy krążą wokół tego, jak Brie radzi sobie z amnezją, jak postrzega świat oczami, które nie pamiętają wcześniejszych obrazów. Samo porwanie oraz pytania z nim związane schodzą na drugi plan. Dopiero pod koniec opowieści wracamy do tematu: kto, kiedy i dlaczego.

Śledząc świat oczami bohaterki zapomniałam prawie, że była ona porwana i wciąż grozi jej niebezpieczeństwo, gdyż skupiłam się razem z nią na problemie odzyskania pamięci oraz tego, czy warto odzyskać pamięć. A może są momenty, w których warto jednak zacząć wszystko ‘od początku’ z czystą kartą wspomnień budować je od nowa.

Brie jest bezpośrednia, mówi otwarcie co ją boli, czego pragnie i czego oczekuje. I może dlatego bardziej podobała mi się druga historia, gdzie książę pokazany w pierwszej jako zimny, twardy i zamknięty głęboko w sobie przyszły władca, nagle odkrywa się z zupełnie innej strony. Dla mnie takim śmiesznym zaskoczeniem, a właściwie myślą, było: on myśli! On czuje! On potrafi żyć i nie jest maszyną- a takie wyobrażenie o nim miałam po pierwszej części.

Ciekawa była postawa Aleksandra, który chcąc być uczciwym i lojalnym wobec brata, walczy sam ze swoimi uczuciami, nie pozwalając im się rozwinąć. A potem następuje nagły zwrot akcji, który mnie zaskoczył, ale również w pewien sposób spodobał się. Komentarze Aleksandra, jego myśli, ubarwiają historię. A do tego trzeba pamiętać, że dziewczynka, którą poznaliśmy w poprzedniej części już nie jest tamtą nastolatką, tylko dorosłą, spełniającą się zawodowo kobietą. Piekielnie zdolną i piękną kobietą.

Na koniec jeszcze zapisałam sobie dwa ulubione fragmenty książki. Z pierwszej części:

„Nie, nie mógłby jej odesłać. Zdrowy rozsądek doradzałby zapewne, by tak postąpił, lecz zdrowy rozsądek nie miał tu nic do gadania.”

Oraz z drugiej:

„-Co robisz? Jestem silna jak koń. – Po chwili z wdzięcznością oparła głowę na jego ramieniu. -Uwierzę, jak to potwierdzi doktor Franco. Albo jakiś weterynarz.”

W kwestiach technicznych: twarda okładka fajnie pasuje to arystokratycznego charakteru powieści. A pomimo dość sporej objętości, nawet nie wiem kiedy przewinęłam ostatnią kartkę.

Zdecydowanie polecam. Kolejna książka Nory Roberts, która przypadła mi do gustu. A na półce już mam następną jej lekturę…