Augusta Docher- Eperu (Wędrowcy)

Zdarzyło mi się polubić autorkę książki, zanim w ogóle wzięłam do ręki samą powieść. Bałam się, bo co jeśli się rozczaruję? Cóż, tragedii nie będzie, przecież człowieka lubić nie przestanę.

Tym bardziej, gdy udało mi się wygrać „Eperu” w konkursie zorganizowanym przez Augustę na FB wątpliwości minęły: raz kozie śmierć: będę czytać.

Książka przyszła wyjątkowo szybko, nie spodziewałam się tak krótkiego terminu realizacji, a w dodatku z osobistą dedykacją. Pomyślałam: zerknę tylko, bo przecież teraz czytać nie mogę. To był BŁĄD! Jeszcze tego dnia ‘łyknęłam’ pierwsze 100 stron. Wszystko inne w kąt, na później.

dsc_0130-3

Eperu jest opowieścią o przypadkowym spotkaniu dwójki nieprzypadkowych osób. On- bogaty i znany aktor filmowy. Ona- cicha i skromna uczennica, grzeczna córka i świetna przyjaciółka. Właśnie ta przyjaźń ‘zmusiła’ Annę do pojawienia się na drodze Leo. Ładna Polka od razu zawróciła mu w głowie. Miłość przyjechała razem z nią i już została. Co wyniknie z tak nietypowego związku? Dość szybko okazuje się też, że Leo nie jest zwykłym człowiekiem. Jego sekret jest dziwny i nawet momentami przerażający. Lecz to nie jedyne zaskoczenie jakie szykuje dla bohaterki los…

Moja romantyczna dusza pokochała tę książkę już po pierwszym rozdziale. Czyta się bardzo przyjemnie, szybko i bez problemów. Choć niektóre dialogi kojarzyły mi się z takimi tekstami, które zdenerwowana para czasem rzuca na pierwszej randce (a potem puka się w czoło, jakie głupstwa plecie i co ten przystojniak/ślicznotka sobie pomyśli), to uważam, że autorka ma naprawdę lekkie pióro i potrafi ładnie manipulować akcją, dodając zgrabne opisy. To było ogromne zaskoczenie, bo szczerze pisząc, kompletnie nie spodziewałam się takiej treści, takiego stylu i w ogóle takiego szału! Tym bardziej, że wcześniej czytałam zarówno pozytywne jak i negatywne recenzje tej powieści.

Leo jest facetem, w którym wypada się zakochać. Nie jest ideałem, bo autorka nie zapomniała nadać mu również trochę ‘ognia’. Jednak te wady chowają się uroczo pod warstwą zalet i można mu je wybaczyć, ewentualnie raz na jakiś czas delikatnie go ofuknąć. Mimo tego ‘ideału’ moim ulubieńcem okazał się… Phil. Cichy, małomówny, ale za to wysłucha i nikomu nie zdradzi powierzonego sekretu- tego można być pewnym!

A teraz mgiełka wspomnień… Kto śledzi blog wie, że pisałam kiedyś o książce, która zajęła szczególne miejsce na mojej domowej półce. W 2009 roku byłam chyba największą fanką sagi „Zmierzch”. Taki sentyment mam do dziś, parę miesięcy temu nawet odkurzałam treść ponownie. Ten tytuł przyszedł mi na myśl gdzieś w połowie lektury „Eperu”. Z czułością pomyślałam, że ta książka może być polskim odpowiednikiem historii o wampirku i Belli. Oczywiście bohaterowie obu powieści mają zupełnie inne cechy charakteru, oraz CV. Porównywalnie ogromna jest miłość łącząca te pary. Ja czuję w nich wspólny mianownik- może dlatego opowieść o Wędrowcach tak wygodnie usadowiła się w moim guście.

Dopiero po lekturze całości obejrzałam okładkę i znalazłam w opiniach wzmiankę o „Zmierzchu”. Więc nie tylko ja o tym pomyślałam.

Pod koniec książki przyszedł mi na myśl jeszcze jeden tytuł. I tu polecam Auguście przeczytać „Wielkiego Nieobecnego”, tak samo jak Kem Frydrych polecam „Eperu”.

Hm…  Pozostało mi nakłonić okładkę do zrobienia sobie selfie- na potrzeby tego wpisu 😉