W ogniu namiętności- Sylvia Day

Dziś dwóch rzeczy jestem pewna. Po pierwsze, Sylvia Day totalnie rozłożyła mnie na łopatki.

Ta książka to istna "jazda bez trzymanki". Autorka jest niemożliwa: wulgarna, ostra i nie owija w bawełnę. Czy wspominałam, że to w sumie chyba (w całym moim życiu) drugie podejście do tego gatunku? 😉

Po drugie wiem, że po ociekające seksem książki warto sięgać wtedy, gdy naprawdę masz na nie ochotę. Jeśli czujesz przesycenie/zmęczenie taką treścią, będziesz się tylko męczyć, bo to nie jest gatunek, który można czytać na metry (przynajmniej ja raczej nie dałabym rady). Tak samo, jeśli nie masz najmniejszej ochoty na gorące sceny. Natomiast jeśli szukasz dobrego erotyka, pełnego tego, co porządny erotyk zawierać powinien, ta książka jest dla Ciebie!

W ogniu namiętności to cztery zupełnie różne historie miłosne. Wszystkie skupiają się wokół US Marshals Service, w którym mężczyźni (niektórzy cholernie seksowni) robią wszystko co w ich mocy (często narażając własne życie), by jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Każda historia to jedna para, on i ona, a między nimi niemożliwa do zniesienia chemia, której pozazdrościłby z pewnością niejeden bohater filmów porno (i duszno? 😀 )  Ponieważ są przestępcy, jest morderstwo i program ochrony świadków, więc i elementy lekkiego kryminału są. Bardzo delikatne, bo nie na nich mamy się tu przecież skupiać.

Ok. Mówiąc wprost: takiej akcji, jak opisanej w tej książce, to moja wyobraźnia NIGDY nie doświadczyła. Momentami szok i niedowierzanie. Cóż, jak wspomniałam, autorka nie wie co to subtelność, lub nie miała najmniejszego zamiaru jej tu umieszczać. Ten zabieg się udał, bo wszystko o tej książce bym powiedziała, ale nie, że jest delikatna czy spokojna. Jest totalnie przesycona erotyzmem. Wulgarny, chwilami aż brutalny seks, namiętność i pożądanie to główne określenia, które cisną mi się na usta, gdy myślę o tym tytule. Czy to dobrze? Z pewnością tak. Bo wydaje mi się, że sięgając po literaturę erotyczną mamy pewne oczekiwania.

Minusem zbioru opowiadań w jednej książce jest brak zżycia się z bohaterami. Ledwo można ich poznać, próbować się zaprzyjaźnić, a już trzeba pożegnać na rzecz innych. Może nie o tę poufałość tu chodzi (choć poufale poznałam dokładnie te części ich ciała i zmysłów, które na co dzień skrzętnie ukrywają pod ubraniem), to jednak nie lubię takich szybkich przeskoków.

Nie mam żadnego powodu, by czepiać się do stylu autorki. Pisze ładnie, zgrabnie i lekko. Czyta się ją szybko i bez problemów. Jej opisy są wyraźne i nie pozostawiają żadnego problemu dla naszej wyobraźni, a nawet te sceny, które nie są typowymi dla erotyków, są na tyle przyjemne, że gdyby autorka pokusiła się o stworzenie książki akcji, nie miałabym nic przeciwko sięgnięciu po nią.

Z ciekawostek dodam, że tyle różnych określeń na męskie i żeńskie miejsca intymne, to ja chyba nawet nie znałam, ile jest w tej książce. Nigdy w życiu też nie przyszło mi do głowy, że można spermę nazwać śmietankowym płynem. Ale jeśli czytasz o gorącej akcji między bohaterami i zdumiona zastanawiasz się: Matko, to tak można?? To chyba się nieźle dzieje ?

PREMIERA: 14.06.2017r.
Tytuł: W ogniu namiętności. Historie miłosne
Autor: Sylvia Day
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Akurat
Moja ocena: 9/10

 

Za możliwość przeczytania książki dziekuję Wydawnictwu Akurat.