Umysł bez granic – jak przestać bać się własnych błędów?

Umysł bez granic zaciekawił mnie od chwili, gdy na stronie wydawnictwa zobaczyłam jego zapowiedź. To książka, która zapowiadała całkowitą zmianę mojego podejścia do sposobu uczenia się, do tego, jak działa mój mózg. Ogólnie miała rozwalić system, rozbić mój dotychczasowy światopogląd i całkowicie, o równe 180 stopni, odwrócić moje myślenie. Czy jej się udało?

Tak. Zdecydowanie tak. I choć wiele stron można sobie darować, bo są w zasadzie wg mnie takim lekkim „laniem wody”, to jednak brnąc przez notatki autorki, można wyłuskać pomiędzy wersami coś naprawdę istotnego.

Co mnie przekonało najbardziej? Mistrzowską tezą, bezapelacyjnym numerem jeden jest tutaj rozdział o popełnianiu błędów.

Co zmienił we mnie Umysł bez granic?

Do tej pory wściekałam się sama na siebie, gdy coś mi nie wychodziło, gdy po raz enty nie mogłam czegoś zapamiętać, albo znów popełniałam ten sam błąd. Ile razy można?? Możecie wierzyć lub nie. Odkąd poznałam podejście autorki do tego tematu, zupełnie przestałam się denerwować.

Ba! Wiem dokładnie, o czym autorka wspomina: za każdym razem, gdy uświadamiam sobie, że popełniłam błąd, mam wrażenie, że mój mózg pracuje na zwiększonych obrotach. Jeśli podaję prawidłową odpowiedź, to on może odpoczywać. To już umiem, więc po co się wysilać? I to mnie przekonało najbardziej.

Zawsze powtarzam, że poradnik okazuje się dla mnie dobry, gdy choć jedno jego zdanie zmienia wiele w moim życiu. Tu znalazłam cały rozdział, który zaprogramował mnie na inne tory. Doceniam. Naprawdę doceniam.

Nie ma rzeczy niemożliwych

Podoba mi się również teza, że każdy człowiek jest w stanie nauczyć się absolutnie wszystkiego, a stwierdzenia, którymi karmiona byłam od dzieciństwa (np.: ty to jednak masz umysł humanistyczny, precz od matematyki – co w sumie sama obaliłam już w szkole średniej, zdobywając na matmie najwyższą średnią w klasie, a w gimnazjum przecież kończyłam z płaczem na 3… Magia? Nie. Po prostu w średniej znalazłam mentora, który był w stanie pokazać mi, że matematyka jest łatwa i wytłumaczyć, jak te wszystkie cyferki, przecinki i inne znaczki niespotykane na reszcie przedmiotów ogarnąć), więc te wszystkie stwierdzenia można sobie w kieszeń wsadzić. Najlepiej do kurtki, którą zamierzacie porzucić w pierwszym lepszym przeznaczonym do tego kontenerze. I coś w tym jest. W życiu nie pomyślałam, że kiedykolwiek ogarnę koreański alfabet. A dziś? Znam wszystkie literki (tak, te dziwne znaczki – kółka i kreseczki) i zaczynam je łączyć w zdania.

Małe rozczarowania zawsze “mile widziane”

Każdy rozdział niesie inną naukę, niestety większość treści odebrałam jako powielane lub po prostu niepotrzebne. Fajne są opowieści o różnych, spotykanych przez autorkę osobach, bo ludzki umysł lubi nauki przekazywane właśnie za pomocą opowieści. Jednak z tej, i tak już cienkiej książki, ja powycinałabym jeszcze to i owo, którego nawet nie pamiętam w tej chwili. Dla mnie to treści niepotrzebne.

Albo ja jestem taka tępa, albo po prostu autorka nie wstrzeliła się ze swoimi pomysłami/przykładami w mój jakoś tak lekko uprzedzony umysł. Zgodnie z tym, co zapowiadała od samego wstępu, na końcu spodziewałam się prawdziwego cudu w postaci takiego przestawienia działań matematycznych, dzięki którym będę mistrzem, prawdziwym guru tego przedmiotu. Nadzieje roztrzaskały się jak szklane bombki na mojej przewróconej przez kota choince. Nijak nie mam ochoty ani analizować tych przykładów, ani tym bardziej ich zrozumieć. Cóż. Pewne uprzedzenia, nabyte jeszcze w dzieciństwie, jednak sobie zachowam. Na pamiątkę.

A sam poradnik naprawdę polecam, jeśli chcecie doświadczyć nowego, zupełnie innego podejścia do nauki niż to, którego wszystkich nas uczono od najmłodszych lat. Takiego, które może Wam uzmysłowić, że dla nikogo na żadną naukę nigdy nie jest za późno i nie ma takiego człowieka, dla którego jakieś drzwi są zamknięte.

PREMIERA: 25.09.2019r.
Tytuł: Umysł bez granic
Autor: Jo Boaler
Ilość stron: 255
Cena okładkowa: 36,99zł
Wydawnictwo: HarperCollins
Kategoria: poradnik
Moja ocena : 5-/5