Przedpremierowo: Olgierd Świerzewski – MASTER

Master

Czytanie książek jest jak przeżywanie przygód. Lepsze niż oglądanie filmów, bo czytając, odczuwamy wszystko silniej przez własną wyobraźnię i przeżywanie wszystkiego we własnej głowie. Obrazy nie są podane na tacy, trzeba je stworzyć w swoim umyśle.

W ostatnich dniach przeżyłam nową przygodę. Niecodzienną. Biorąc książkę do rąk wkroczyłam w świat, który (jestem prawie pewna) będzie dla Ciebie obcy. Brutalny, pełen zawiści, zazdrości, chronienia własnego tyłka.

Książka podzielona jest na prolog oraz trzy części. Podział jest o tyle przydatny, że gdy już biegniesz niczym na rollercoasterze w lawinie akcji, nagle możesz złapać oddech, odpocząć. Przypomnieć sobie, że to tylko książka, że tak naprawdę siedzisz na krześle, czy kanapie we własnym, normalnym, bezpiecznym świecie.

20 lat temu wyjechał z Polski. A teraz jego zwierzchnicy zmuszają go do powrotu do ojczyzny, z którą nie ma pozytywnych wspomnień i gdzie nie ma nikogo, do kogo chciałby wracać. Nienawidził ojca, matkę. Nawet jego pierwsza miłość była toksyczna. Wyjechał do Ameryki, gdzie zatrudnił się w wielkiej korporacji i ucząc tego nowego życia odnalazł powołanie. Dzięki swoim zdolnościom przeprowadził akcję, która powinna przynieść mu gwałtowny awans. I dostał awans. Został oddelegowany do oddziału w Polsce, a cały sukces, jego szef przypisał głównie sobie. Aleks nienawidzi swojego byłego szefa, przymuszony powrót do Warszawy traktuje jako osobistą porażkę i buduje plan zemsty. Żeby nie było zbyt cukierkowo, partnerzy w warszawskim oddziale już myślą nad sposobem pozbycia się niechcianego typa, zanim ten w ogóle zdąży pojawić się w kraju.

Totalny chłód i brak powitania pokazują Aleksowi, jak będzie wyglądało jego życie w tym miejscu. Jedni się go obawiają, wszyscy traktują jak intruza. Mężczyzna musi jak najszybciej rozeznać się w sytuacji, sprawdzić kto na jak stabilnym gruncie stoi. Pierwsze blefy mu nie wychodzą, szef tutejszego oddziału jest starym wyjadaczem, rozpoznaje ‘synka’ i jego manipulacje. Nie dosłownie, ale jednak wylewa na niego wiadro pomyj.

Teraz Aleks już wie, jaka gra się przed nim otwiera. Zaczyna się wyścig o silniejszą pozycję. Kto będzie górą. Aleks nie waha się przed niczym, idąc dosłownie po trupach do celu. Jego działania uruchamiają szereg nieprzewidzianych zdarzeń i nie ma w nich nic pozytywnego.

Wykorzystuje kobiety, znajomości, szuka haków na ludzi, którzy mają mu dać to, czego chce. Gdy trzeba, posuwa się do szantażu, rozbija udane małżeństwa. Samobójstwo dla jego sumienia też nie jest problemem, wręcz przeciwnie- potrafi przerobić je na swoją korzyść.

W tym wszystkim nie wolno mu zapomnieć, że przeciwnik nie śpi i wie o tym świecie więcej niż taki młody leszcz. Czy Aleks Rymer da się podejść i uśpić swoją czujność? Kto wygra wyścig o ‘być albo nie być’? Kto okaże się silniejszy i jak ta wojna zakończy się dla każdej ze stron?

Pierwsze wrażenie to żywe kolory na okładce. Przyjemna w dotyku, a sama książka zgrabnie leży w dłoni (pomimo objętości i rozmiaru). Bardzo miłym zaskoczeniem było znalezienie zakładki w formie karty pik. Jest większa niż standardowe karty do gry, przez co świetnie DSC_0292sprawdza się w roli zakładki. A w dodatku zanim zaczniesz czytać, już czujesz atmosferę gry o wszystko, trzymając w dłoni taką metaforę. Zaintrygował mnie też materiał, z jakiego została wykonana. Przez ułamek sekundy myślałam czy to nie jest jakiś rodzaj zamszu. Jedyne co troszkę mi przeszkadzało to jej giętkość, bo łatwo ją złamać i popsuć przez to urok gadżetu.

Książka w pewien sposób uzależnia. Jeszcze jedna intryga dobrze się nie kończy, a Ty już chcesz wiedzieć jaka będzie następna.

Aleks Rymer. Nie cierpię głównego bohatera. Nie budzi we mnie pozytywnych uczuć. I właśnie to jest dziwne: im bardziej go nie znoszę, tym bardziej właśnie on wciąga mnie w książkę, przyciąga jak magnez. Facet jest brutalny, wulgarny, bezpardonowy. Taka maszynka do robienia pieniędzy dla swojej korporacji. Na kobiety patrzy głównie w kategoriach: przyda mi się/nie przyda mi się, oraz: chcę przelecieć/nie chcę przelecieć. Żadnych stałych związków, żadnych romantycznych gestów. Tylko sex i praca.

“Chcę powiedzieć tylko tyle, że jeśli ktoś ci do głowy nawsadzał, że masz osiągnąć sukcesy, że będziesz kochana, spełniona i szczęśliwa, a zło zawsze zostaje pokonane, to kłamał, powiększając twoje rozczarowanie.” (“Master”, str. 318)

Nie ważne jak, byle do celu. Nawet po trupach. I to dosłownie, bo Aleks naprawdę nie zawaha się przed niczym. A jeśli na dodatek ktoś mu się narazi, próbuje grać mu na nosie… Żal człowieka.

Akcję spowalniają jedynie momenty, gdy Aleks wraca myślami do tych chwil swojego życia, do których ma szczególny sentyment. Jedna kobieta. Jego rozmyślania czy tęsknotę do niej czytałam, bo są częścią książki i po prostu tam są, ale tak naprawdę chciałam to przeczytać szybko, byle znów wrócić w ten szalony wir akcji, spisków i świata bezlitosnych ludzi biznesu. Natomiast jeśli chwilę się nad nimi zastanowić, wprowadzają w główną postać ciekawe elementy, zupełnie inne niż cały klimat świata korporacji. Tu nasuwa mi się pytanie: czy ten człowiek ma jakiekolwiek słabości, chwile zwątpienia i przejawy dobrych uczuć? Tego dowiecie się już bezpośrednio z lektury.

Dodatkowym atutem jest umiejscowienie akcji w realiach współczesnego świata. Czytasz książkę i czujesz się dziwnie. Bo wydarzenia w niej opisane, naprawdę się rozegrały, np. afera DSC_0293podsłuchowa, jakiś czas temu nagłośniona w mediach. Choć to fikcja, ale zaczynam się zastanawiać. Czy to możliwe, żeby autor aż tak realnie oddał twory własnej wyobraźni? Czy gdzieś tam w tym naszym pięknym świecie żyje sobie Aleks Rymer, jakiego nie chciałabym nigdy spotkać na swojej drodze?

Autor książki, Olgierd Świerzewski zdecydowanie ujął mnie swoim stylem pisarskim. Zadziwia mnie, z jaką łatwością składa słowa w zgrabne, ale jakże silne zdania.

Choć wrażliwość i delikatność nie ma z powieścią nic wspólnego, to jednak „Master” ma w sobie naturalne, swoiste piękno, zdecydowanie warte przygody, jaką ja mam już za sobą, a Ciebie, Drogi Czytelniku gorąco zachęcam do zmierzenia się z nią! Piękno, które cudownie czyta się na kartach powieści, ale zdecydowanie nie polecam go, jako sposobu na życie 😉

Premiera książki już 18 maja 2016r.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA SA.