Mitchell Kriegman- Być jak Audrey Hepburn

Lisbeth to młoda, 19-letnia uczennica, a dorywczo również kelnerka z Nowego Jorku.

Matka pragnie, by córka poszła w jej ślady i skończyła szkołę pielęgniarską, rodzeństwo notorycznie sprawia problemy, ojciec zmył się już dawno, została tona długów, a babcia wydająca się być jedyną normalną osobą w tej rodzinie, mieszka na osiedlu dla emerytów i jest cudowną starszą panią. 

Oprócz babci, pocieszeniem dla dziewczyny jest jej przyjaciółka, która zapowiada się na całkiem niezłą projektantkę mody, a przy okazji kocha ją jak siostrę, przyjaciółkę… i czyżby coś więcej 😉 ?

Dziewczyna jest zachwycona znaną aktorką, Audrey Hepburn i pragnęłaby choć na chwilę nią być. Wprawdzie od czasów ‘Śniadania u Tiffany’ego’ życie uległo mocno zmianie, jednak ‘mała czarna’ wciąż jest w modzie. W modzie i na dodatek w cenie, bo to sukienka wyceniona na 1 milion dolarów. I przypadkiem trafia w zasięg wzroku bohaterki. Zupełnie nieoczekiwanie bohaterka trafia w niej na gustowną imprezę celebrytów. W szeregu tych przypadków poznaje swoją ulubioną piosenkarkę, która najpierw uroczo haftuje zawartością swojego żołądka tuż pod nosem Lisbeth, a następnie wyciąga od niej numer telefonu. Czy faktycznie się jeszcze odezwie?  Jakie konsekwencje wyciągnie los od dziewczyny za przymierzanie sukni, której nawet nie powinna była zobaczyć? Zapraszam na lekturę!

Czytając tę powieść człowiek aż ma ochotę (ok, człowiek płci żeńskiej xD Nie wyobrażam sobie, by mężczyźni mieli podobne odczucia, ale też i nie wierzę, że jakiś facet to przeczyta) odstrzelić się jak ‘Stróż na Boże Ciało’, wiesz: mała czarna, sznur pereł na szyję, elegancki kok i wysokie szpileczki, które oko lubi najbardziej, choć sama noga niekoniecznie (tak, jak musisz w tym chodzić kilkanaście godzin non stop, rozumiesz, co mam na myśli).

Lisbeth poznaje świat celebrytów, który znacznie różni się od jej świata.

„Bieda wydawała się równie dobrym celem dobroczynnym, ale czytałam, że współczucie w kręgach typu ‘jakie mam dziś założyć brylanty’ przeżywało kryzys, więc podejrzewam, że łatwiej było zlitować się nad gepardami.” (str. 123)

A my poznajemy ten świat razem z nią. Trochę to przypomina szaloną bajkę, która odbywa się kosztem prawdziwego życia dziewczyny. A mnie zastanawiało też czy takie sytuacje, na jakie pozwala sobie bohaterka, byłyby faktycznie tam możliwe (np. gdzie, u licha, jest ochrona celebrytów na tych wszystkich wielkich imprezach??)

Powieść jest mocno przesycona Audrey Hepburn. Jeśli nigdy o niej nie słyszałaś, z książki dowiesz się, jakie filmy z udziałem tej aktorki warto obejrzeć (Sama polecam ‘Sabrinę’). Momentami autorka pokusiła się o cudowną interpretację poszczególnych scen z filmów i przyznam, że jestem jej za to wdzięczna, bo dało mi to zupełnie inne spojrzenie na niektóre tytuły, jak chociażby najsłynniejsze chyba „Śniadanie u Tiffany’ego”.

Przyjemna, lekka literatura kobieca, zwłaszcza dla nastoletnich kobietek. Czyta się szybko, sprawnie, a wygodny podział treści umożliwia zatrzymanie się w dowolnym miejscu, bez konieczności pozostania w połowie rozdziału. Na Czytelniczki czeka kilka niespodzianek, ciekawe podkręcenie akcji pod koniec i urocze wątki poboczne, jak choćby prywatne życie najlepszej przyjaciółki Lisbeth.

Książka miała być na jedno popołudnie, a jednak udało mi się wciągnąć w treść i przeżywać problemy, jakie spotykają bohaterkę.

A na koniec mój ulubiony cytat:

„Kiedy nie masz nic do stracenia, możesz zyskać wszystko.” (str. 250)

PREMIERA: 18.11.2016r.

Tytuł: „Być jak Audrey Hepburn”

Autor: Mitchell Kriegman

Ilość stron: 432

Wydawnictwo: Kobiece

Moja ocena : 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Wydawnictwa.