“Wyspy Komfortu” Kamila Kruk

Pierwsze wrażenie było piorunujące! Otworzyłam kopertę, wyciągnęłam książkę ze środka i zrobiłam wielkie oczy: jaka ona cienka! Kilkadziesiąt stron, choć byłam nastawiona chyba na większy format.  A potem pomyślałam: uda mi się ją przeczytać dziś przed pracą. Super.

Kamila Kruk w tak nietypowy, niestandardowy sposób podchodzi do ludzi oraz typów jakimi są, że aż chce się śmiać, jakie to proste, ale też niezwykłe. Niezwykłe jest również to, że czytając jedną historię, człowiek jest nią zafascynowany a jednocześnie ogromnie ciekawy, co będzie dalej, jaka jest następna historia.

Ta książka to taka bajka dla dorosłych. Choć myślę, że nawet dzieciom do poduszki rodzice powinni przeczytać po jednym opowiadaniu na raz. Tak, żeby dziecko mogło sobie pomyśleć nad daną historią i zdecydować czy mu się podoba czy nie. A moja rada dla dorosłych czytelników? Przeczytajcie raz całą książkę i odłóżcie na półkę. A potem codziennie czytajcie po jednej opowieści. Dlaczego? W mojej głowie kłębi się tyle myśli teraz, po połknięciu całości, że potrzebne jest jakieś uporządkowanie. I właśnie taki sposób znalazłam dla siebie. Da mi to też czas na spokojne przemyślenie każdej historii z osobna i wczucie się w odpowiednią dla mnie.

Co jest jeszcze fajnego w „Wyspach Komfortu”? Myślę, że jeśli nikt nigdy do tej pory nie czytał i szuka czegoś lekkiego, krótkiego i łatwego do poczytania na pierwszy raz, powinien sięgnąć właśnie po ten tytuł. Nie odstrasza grubością, co dla wielu nieczytających na co dzień osób jest ogromną przeszkodą i strachem. Okładka jest tak urocza, że z przyjemnością ustawię ją w domowej biblioteczce tak, by była widoczna już od drzwi. I czyta się ją lekko i przyjemnie. Na końcu poczułam coś, co jest bolesne dla każdego mola książkowego, a jednocześnie jest w jakiś sposób jest to “przyjemny ból”: ta ostatnia kartka i zakończenie. I chęć napisania do autora: Proszę o więcej, bo umieram z ciekawości jaka treść mogłaby znaleźć się na dalszych stronach!

Na końcu książki znajdziemy to, czego w zasadzie nikt nigdy nie powie. Jak z tej swojej ulubionej, ukochanej Strefy Komfortu w końcu wyleźć? I jak nie czuć się z tego powodu źle. Wymaga to trochę zastanowienia się i pracy nad sobą, ale droga do każdego sukcesu jest kręta i trudna. Od nas zależy czy uznamy ją za wartą zachodu. A w podjęciu tej decyzji dużą rolę może odegrać właśnie ta książka, którą ja odkładam na półkę, by za chwilę do niej wrócić.

Acha! Nie bójcie się pisać maili do autorów po przeczytaniu ich książek. To nie są Bogowie, tylko ludzie tacy jak my. A bardzo często są to naprawdę sympatyczne osoby! 🙂