Nie porzucaj marzeń- Augusto Cury

Nigdy nie biorę poradników „jak leci”. Czytam dokładnie opis z okładki i zastanawiam się czy jest to książka, która w moim życiu jest potrzebna. Jeśli nie interesuję się rybołówstwem czy narciarstwem, to nie sięgam po taką tematykę.

Mam całą półkę poradników. Dotyczą głównie prowadzenia własnej działalności, wynajmowania nieruchomości, oraz rozwoju osobistego, np. jak gry wpływają na moje życie, lub jak ogarnąć przestrzeń w domu, by pomagała w budowaniu wokół siebie pozytywnej energii. W gry lubię grać, z bałaganem w domu walczę od zawsze. Więc tak, te poradniki coś do mojego życia wniosły.

A dziś przychodzę do Was z nowym tytułem, który zasili szeregi mojej „rozwojowej półki” nie tylko wizualnie, ale bym mogła często do niego wracać.

Życie bez marzeń jest jak niebo bez gwiazd. (str. 42)

Nie porzucaj marzeń to książka, której wstęp potargał moje wewnętrzne ja, trafił w moje myśli niczym granat pozbawiony zawleczki w sam środek pola walki. Czytając, zaczęłam zadawać sobie pytania. Moje własne odpowiedzi uświadomiły mnie, dlaczego w pewnych obszarach swojego życia robię błędy. A książka pokazała, jak to zmienić.

ZASTÓJ POKONANY?

Ta książka wyzwoliła we mnie jeszcze jedno. Od jakiegoś miesiąca mam zastój. Nie czytam, nie piszę. Pracuję, a w wolnych chwilach oglądam seriale i filmy. Ale nic kreatywnego ze mnie nie wyłazi. Usiadłam w miejscu ze świadomością, że brak nowych wpisów na blogu działa na jego niekorzyść. Widzę, że tu zaglądacie, jednak serce mi pęka, bo nie mam nic nowego, czym mogłabym Was poczęstować. A to powoduje jeszcze gorsze samopoczucie. Aż do dziś. Bo dziś skończyłam ten poradnik i sięgnęłam po kolejny tytuł. Usiadłam i zaczęłam pisać wnioski, wypływające z lektury o marzeniach.

Dla jednych przemówienia publiczne są przygodą, dla innych męczarnią paraliżującą myślenie. Dla jednych porażki to cenne lekcje życia, dla innych wyłącznie dręczące poczucie winy. (str. 18)

SADYSTKA, BO BAZGRZE PO KSIĄŻCE!

Możecie nazwać mnie sadystką, ale bazgrałam w tej książce. Zaznaczałam tak wiele fragmentów, że skończyło mi się miejsce na zapiski… na tylnej okładce. Dla uspokojenia tych, którzy teraz obdarzają mnie średnio przyjemnymi epitetami powiem, że pisałam ołówkiem ? I mam nowy sposób na pracę z poradnikami. Właśnie ostatnia strona/okładka od wewnątrz nadaje się idealnie do robienia notatek. Wracam później do nich i nie muszę szukać, bo są po prostu w tej książce.

      * * *

Brakowało mi pisania, bo zaczynam ględzić i odbiegać od tematu.

O CZYM JEST TEN PORADNIK?

To uświadomienie czytelnikowi, dlaczego marzenia pełnią tak ważną rolę w naszym życiu i jak tak naprawdę powinniśmy marzyć. Co robimy źle, że te marzenia nie mają takiej siły, jaką mieć powinny.

Szczęście z punktu widzenia psychologii, nie oznacza prowadzenia idealnego życia, ale umiejętność wyciągania mądrości z błędów, radości z bólu, siły z rozczarowań i odwagi z porażek. (str. 50)

Augusto Cury przytacza historie z życia czterech osób. Słyszeliście o przynajmniej trzech z nich. Ja słyszałam. Przykłady są genialne, historie tak obrazowo opisane, że nie sposób nie zrozumieć przekazu całej idei. Czytelnik zmuszony jest do rozważań o własnych marzeniach. I czy w ogóle jakieś ma.

(tam na drzewie siedzi ptak i gapi się na moją książkę 😀 )

Autor pokazuje, jak wychylać się ze sztywnych ram, by robić coś nieoczekiwanego i totalnie nieszablonowego. To jedyna droga, by zebrać obfity dla siebie plon.

Narzekanie na wszystko to gwarancja porażki. (str. 65)

Co ważniejsze, nie jest to książka tylko dla jednej, określonej grupy społecznej. Znajduję w niej rady dla przedsiębiorców, ale też dla ludzi, którzy z własną działalnością nie mają nic wspólnego. Dla nastolatków, ale też dla osób dorosłych.

ALE…

Prosta, niepozorna i dość chuda książeczka (zaledwie 208 stron), a bije od niej tak niesamowita siła! I byłabym nią zachwycona już do reszty, całkowicie i bez żadnych „ale”. Jednak i ono się pojawiło, dość nieoczekiwanie prawie pod koniec lektury.

Uważam, że w pewnym momencie autor zszedł ze swojej pierwotnej drogi i koniecznie chciał wcisnąć coś, co niekoniecznie mi tu pasuje. Wywody z innej jego naukowej książki wpakowane pod koniec sprawiły, że poczułam chwilowy niesmak. Wyrwałam się z upojenia treścią i zaczęłam zastanawiać, kto normalny będzie to analizował, by zrozumieć co dokładnie autor miał na myśli.

Jeśli człowiek ma problemy, chce sobie pomóc i we wstępie oraz czterech pierwszych rozdziałach tej książki znalazł to, co było mu potrzebne, to teraz nagle może poczuć mętlik. Nie dlatego, że zaczyna czytać o jakichś głupotach. Dlatego, że zaczyna czytać coś w rodzaju naukowego bełkotu, którego wcześniej nie było ani grama i którego po prostu może nie zrozumieć, nawet mimo wysiłków autora, by wytłumaczyć swoje wnioski.

Wygląda to tak, jakby autor chciał koniecznie wsadzić jedną książkę w drugą. Tę mniej fajną dla przeciętnego człowieka, w tę fajniejszą. I to już mi się nie spodobało. Te kilkanaście stron niestety mnie zmęczyło. Nie sądzę, by osoba w depresji, która szuka drogi wyjścia ze swojego problemu będzie miała siłę, by przebrnąć przez tę treść. Jestem natomiast pewna, że pierwsze 150 stron podziała bardzo pozytywnie.

Poza tym uważam, że jest to naprawdę dobry tytuł, który może niejedną osobę postawić na nogi, wskazać drogę działania, a przede wszystkim natchnąć pozytywną energią. Nie jest to książka dla tych, którzy chcą po prostu odhaczyć kolejny tytuł na liście „przeczytanych w … roku”. Jeśli z takim podejściem chcecie łapać za ten tytuł, szkoda Waszego czasu. I szkoda książki. Jeśli szukacie dobrej energii i zastrzyku pozytywnego myślenia, łapcie za Nie rezygnuj z marzeń!

PREMIERA: 21.03.2018r.
Tytuł: Nie porzucaj marzeń
Autor: Augusto Cury
Ilość stron: 207
Cena okładkowa: 29,99zł
Wydawnictwo: HarperCollins
Kategoria: poradnik, rozwój osobisty
Moja ocena : 4,5/5

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu HarperCollins.