SHERLOCK I UPIORNA PANNA MŁODA

Od kilku dni zastanawiałam się czy wziąć udział w tym eksperymencie czy nie. W czwartek jednak się zdecydowałam. I teraz mogę powiedzieć, że byłam jedną z tych szczęśliwych, która poszła na wyjątkowy pokaz „Sherlocka i Upiornej Panny Młodej” w kinie. Dlaczego http://info.elblag.pl/27,43775,Sherlock-Holmes-po-raz-pierwszy-na-Wielkim-Ekranie-Multikina-tylko-7-stycznia-2016.htmlwyjątkowy?

Czy znacie jakiś serial, którego jeden sezon składa się z trzech odcinków? I powstały trzy sezony? W sumie… dziewięć odcinków? Ale żeby obejrzeć choć jeden z nich musicie przygotować się na seans długości zwykłego filmu, gdyż każdy odcinek trwa pełne 90 minut!

Serial został oparty na oryginalnej historii o Sherlocku, natomiast kolosalną różnicą między tamtą historią a przedstawioną tutaj jest osadzenie akcji w świecie współczesnym- świecie smartfonów, Internetu i samolotów. A do tego doktor Watson jest zapalonym blogerem.

W pierwszym odcinku poznajemy historię ich niezwykłego poznania, a natura i umiejętności detektywa zadziwiają zarówno doktora jak i nas już w pierwszej scenie, w której występują razem. Razem rozwiązują zagadki, z którymi policja sobie nie radzi.

Najnowszy odcinek, na który poszłam aż do kina, dość mocno różni się od dotychczasowych. W zasadzie jest to dalszy ciąg serii. Zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym kończy się ostatni odcinek z 2014 roku. Jednak następne minuty filmu przenoszą nas w zupełnie inne czasy.. czasy, w których faktycznie żył Holmes wymyślony przez Arthura Conan Doyle’a. W tym odcinku specjalnym detektyw ponownie poznaje sympatycznego doktora, a potem musi zmierzyć się z upiorną panną młodą, która mści się na mężczyznach w czasach, gdy kobiety były użyteczne głównie w kuchni. W historię wplatana jest współczesność w taki sposób, że chwilami już nie wiedziałam, która akcja jest tą faktyczną, a co dzieje się w wyobraźni naćpanego Sherlocka. Może właśnie o reżyserom chodziło? Nie brakuje również ulubionego czarnego charakteru, jakim jest Moriarty.

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Benedict Cumberbatch zagrał głównego bohatera. Potrafił doskonale wczuć się w geniusz postaci i jej dziwne usposobienie. Tak jak we wcześniejszych odcinkach serialu, tak samo i tutaj zobaczymy sceny, gdy zamknięty w swoim świecie pokazuje nam własną drogę do odkrycia prawdy. Widzimy jego zaangażowanie (które jak się okazuje uwielbia też sam aktor) i emocje, gdy czuje, że jest na dobrej drodze. Jest też typowy dla niego sarkazm, który tak kochamy.

Ci, którzy nie widzieli filmu w kinie stracili dodatki, takie jak wypowiedzi poszczególnych aktorów, oraz oprowadzenie po słynnym mieszkaniu przy Baker Street 221B.

Nie czytałam żadnej z historii napisanych przez sir Doyle’a. Ale po przeszukaniu Internetu doczytałam się, że każdą z tych historii znajdziemy w jakiś sposób odwzorowaną w tym serialu. Dla mnie jest to dość istotny szczegół i w planach czytelniczych na ten rok umieszczam właśnie Sherlocka Holmesa. Ciekawi mnie zwłaszcza sposób przedstawienia postaci. W końcu te książki to oryginały, na podstawie których powstały wszystkie późniejsze ekranizacje, a także znana nam inna postać, Dr House.

Jeśli nie oglądaliście wcześniejszych odcinków serialu z jednej strony pewne sceny byłyby dla Was niezrozumiałe. Jednak scenarzyści postarali się o takie ułożenie scenariusza, żeby nieświadomi też mieli z tego seansu uciechę. A ja polecam serdecznie obejrzenie wszystkich odcinków tego serialu. W mój gust jak najbardziej trafił!