Mangi, czyli poruszam temat, o którym nie mam pojęcia :D

Wielu z Was na pewno czyta mangi i je uwielbia. Ja nie mam o nich zielonego pojęcia, a to słowo zagościło ostatnio w mojej głowie dzięki pewnego blogowi (tak Ola, o Tobie mowa 😛 )

To nie tak, że komiksów nie czytałam nigdy. Ale moja przygoda z nimi trwała równolegle do przygody ze szkołą podstawową, przeciągnęła się delikatnie na trzyletnie gimnazjum, by nagle opuścić mnie na jakieś 15 lat. Czytałam wtedy o wszelkich superbohaterach, Kajko i Kokoszu, Asterixie i jego niczego sobie przy kości przyjacielu czy lekko irytującej, śmiesznej małpce zwanej Tytusem. Czasem wśród tych bibliotecznych skarbów znajdowałam japońskie twory i też brałam je do domu, zachwycona, że mam co czytać i nawet bardzo mi się to podoba. A potem nastąpiło kilkanaście lat przerwy.

Oglądałam też kiedyś anime (choćby “Czarodziejka z Księżyca”- rety, kochałam tę serię!). Czasem po kryjomu, gdy ojciec dawał zakaz na telewizję za złe oceny (dla niego złe i nie do przyjęcia były trójki), lub jakieś inne w jego mniemaniu moje niewybaczalne przewinienie. Ale wychodząc z domu nie zabierał ze sobą telewizora, tylko naiwnie przypominał, że mam zakaz i żeby mi do głowy nie przyszło włączać sprzęt. Ta, jasne…  Zwłaszcza, gdy jechał na polowanie i wiedziałam dokładnie ile czasu go nie będzie 😛

Wracając do tematu. Na wspominanym blogu naczytałam się tyle ciekawych recenzji, a nawet dowiedziałam o istnieniu gatunku (Shōjo-manga), który samym swym znaczeniem podbija moje serce, że nadszedł ten czas, gdy buszuję po internetowych księgarniach i szukam. Czego? Oczywiście mangi 😉 W tym wielogodzinnym klikaniu i czytaniu recenzji, opisów fabuły i oglądaniu okładek wiem jedno.

Zakochuję się już w … samych nazwach 😀 Zauważyliście, że mangi mają niesamowite, urocze tytuły? Niektóre wiersze nie upinają tak poetycko słów w jedną całość, jak choćby pozycje wydawane przez Waneko. I tym samym podzielę się teraz z Wami tytułami, które szczególnie przypadły mi do serca i oczu. Ale przypominam: TYLKO POD WZGLĘDEM samego tytułu.

Tych mang jeszcze nie czytałam, więc nie mam pojęcia czy są warte uwagi, polecenia czy choćby wydania na nie jednego grosza. Po część z nich na pewno sięgnę, by się o tym przekonać. Będą tu też tytuły, które fabułą raczej mnie odstraszają niż zachwycają i w żadnym wypadku nie planuję ich lektury. Ale zachwycam się tymi tytułami, bo brzmią romantycznie/przyjemnie/ciekawie (niepotrzebne skreślić) 🙂

No to lecimy (kolejność przypadkowa):

1. Księga wiatru
2. Kształt Twojego głosu
3. Tylko kwiaty wiedzą
4. Uśpiony księżyc
5. Zakochany tyran
6. Złamane skrzydła
7. Blask księżyca
8. Gwiazda spadająca za dnia
9. The Promised Neverland
10.Wilczyca i Czarny Książę
11.Pamiętnik Przyszłości
12.Pandora Hearts
13.Śmiech w chmurach
14.Po lekcjach w kucyku
15.Duchowe bliźnięta
16.ERASED Miasto, z którego zniknąłem
17.5 cm na sekundę
18.Noragami
19.Alicja w krainie serc
20.Ilegens- Ścieżki obsydianu
21.Książę Piekieł: Devils and Realist
22.Miłość wśród kwiatów wiśni
23.Oblubienica czarnoksiężnika
24.Prophecy
25.Tokyo Toy Box
26.Toradora
27.Uśmiech Kanoko
28.Kobato
29.Służąca przewodnicząca
30.Róża Wersalu
31.Srebrny Trójkąt
32.Soul Eater

To tyle na dziś 🙂 Następnym wpisem na tym blogu związanym z mangami będzie zbiór najładniejszych i najciekawszych wg mnie okładek wśród mang.

A jak Wam podobają się podane tu tytuły? Może któryś brzmi szczególnie ładnie wg Was? Piszcie w komentarzach, ciekawa jestem czy podzielacie moje zdanie odnośnie powyższych 🙂

Oprócz “Czarodziejek z Księżyca” (źródło obrazka), reszta ilustracji pochodzi z serwisu www.pixabay.com